Wiktoria Kapica
wyróżnienie
Szkoła: Szkoła Podstawowa im. Jana Pawła II w Moniakach
Klasa: V
Opiekun: –
Tytuł pracy: „Mój Bohater – Stanisław Gajewski ps. »Staś«”
Wspomnienia Stanisława Gajewskiego ps. „Staś” – kombatanta, Żołnierza Wyklętego spisane przez Wiktorię Kapicę.
Mieszkam w Urzędowie, małym miasteczku w województwie lubelskim niedaleko Kraśnika. Chciałabym opowiedzieć wspomnienia naszego sąsiada i dobrego znajomego moich dziadków -pana Stanisława Gajewskiego.
Stanisław Gajewski urodził się w Bęczynie (na przedmieściu Urzędowa) 17 maja 1930 roku jako trzeci syn Jana i Ludwiki. Jego ojciec był Legionistą, podoficerem z czasów I wojny światowej. W czasie II wojny światowej cała rodzina Gajewskich należała do Armii Krajowej (ojciec, bracia Stanisława – Tadeusz ps. „Nagan”, Gabriel ps. „Oset”, a nawet matka, która stołowała w swoim domu partyzantów). 12 października l 943r Stanisław złożył przysięgę w obecności dowódcy oddziału AK-Mieczysława Cieszkowskiego ps. „Grzechotnik”, rodziny i grupy partyzantów. Ze względu na młody wiek Stanisław działał jako goniec i łącznik między oddziałami AK. Dowódcą oddziału, do którego należał Stanisław był Mieczysław Cieszkowski, a po jego śmierci Konstanty Wójcik, ps. „Chińczyk”, natomiast po nim Hieronim Dekutowski ps. „Zapora”. Oddział składał się z młodych patriotów, zapaleńców gotowych zginąć dla ojczyzny. Początkowo mężczyźni walczyli z okupantem niemieckim, po „wyzwoleniu” zaś „Zaporczycy” walczyli z okupantem sowieckim.
W czasach „Zapory” oddział, do którego należał pan Gajewski przeprowadził kilka spektakularnych akcji m.in. w lesie między Bełżycami i Chodlem oraz w Kożuchówce. Oddziały „Zapory” rozrastały się, co było zagrożeniem dla Polski Ludowej. Rozbijane były posterunki MO, ORMO oraz posterunki funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. Prężnie działali w tych oddziałach bracia Gajewscy. „Nagan” i „Oset” jako starsi walczyli z bronią, a „Staś” działał jako łącznik, wartownik. Niestety podczas jednej z akcji Tadeusz Gajewski ps. „Nagan” został zabity. Na początku września 1944 r partyzanci zabrali Niemcom wóz i dwa konie. Jednego z koni przekazali mieszkańcowi Bęczyna – Stefanowi Wyrostkowi. Niestety Milicja Obywatelska z posterunku w Urzędowie dowiedziała się o całym zajściu. Milicjanci wtargnęli na posesję Wyrostka aby odebrać mu konia. Wywiązała się walka, w której brali udział partyzanci. W wyniku walki zginął Tadeusz Gajewski. Drugi z braci – Gabriel został zastrzelony w 1945 r przez dwóch funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. „Staś” wspomina wydarzenia z 12 lipca 1946 roku, kiedy do gajówki w Nadleśnictwie Wolski Bór w okolicy Bęczyna przybył pod osłoną nocy „Zapora” ze swoim plutonem. Gajowy miał kochankę, której panieński syn był funkcjonariuszem UB. Kobieta zaczęła krzyczeć, że od lasu atakuje UB. „Zapora” i jego żołnierze pobiegli w drugą stronę. Było tam pole, na którym czekało już na nich wojsko. Wielu „Zaporczyków” zostało wówczas zabitych, wielu było rannych. Część została pojmana, położono ich na kamieniu i bito drewnianymi sztachetami. Rannych powrzucano do samochodów, wszyscy zginęli. Dowódca Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego – kapitan Pokrywa stanął wówczas na środku Bęczyna krzycząc do mieszkańców „Otumaniony narodzie Bęczyna”. Po całym zajściu aresztowano wielu Urzędowiaków, także matkę Stanisława, jako matkę „trzech bandytów”. Przesłuchiwał ją wspomniany wcześniej kapitan Pokrywa. Kobieta po kilku godzinach przesłuchiwań została wypuszczona boso, w samej koszuli. Do domu dotarła dopiero nad ranem. Okazało się, że mieszkanie było zniszczone, drzwi wyłamane, okna wybite. Stanisław cudem uciekł do kolegi, który go przygarnął. Dzięki temu uratował swoje życie.
Pan Gajewski wspomina, że jeszcze w czasie okupacji niemieckiej została założona przez władze sowieckie Armia Ludowa. Jej celem była walka z żołnierzami należącymi do Armii Krajowej. Jej członkowie wraz ze swoim dowódcą zwanym „Cieniem” wykazywali się niezwykłym okrucieństwem. Rząd Polski Ludowej ogłosił amnestię. Odziały AK były zachęcane do wyjścia z ukrycia, złożenia broni i podpisania dokumentów ujawnieniowych. W zamian za to rząd Polski Ludowej miał darować partyzantom wszystkie winy. Niestety był to podstęp. „Zapora” rozwiązał swój oddział (wielu „Zaporczyków” ujawniło się wtedy). Wielu przyjaciół pana Gajewskiego postanowiło się także ujawnić aby wreszcie odzyskać wolność. Część spośród tych osób była w wieku poborowym. Kiedy mężczyźni ci zjawiali się w wojsku, natychmiast byli rozpoznawani jako członkowie AK. Byli oni aresztowani i skazywani na karę śmierci. Partyzanci musieli więc znowu zacząć się ukrywać w lasach. Do domów przychodzili sporadycznie, jedynie nocami, spali w przygotowanych kryjówkach. Rodziny partyzantów były inwigilowane. Funkcjonariusze UB często prowadzili rewizje w zabudowaniach należących do nich. Tropili partyzantów jak zwierzynę, nazywali ich bandą. Gdy dopadli kogoś, natychmiast zabijali go. Taki los spotkał również Hieronima Dekutowskiego (dowódcę AK, a następnie Wolność i Niezawisłość, której członkiem był także Stanisław Gajewski). „Zapora” został podstępem wytropiony i aresztowany. W więzieniu był bity, katowany a 7 marca 1949r został stracony. Ubrany w mundur niemieckiego żołnierza został wrzucony wraz z innymi więźniami do bezimiennego dołu.
O śmierci dowódcy Hieronima Dekutowskiego pan Stanisław dowiedział się dopiero w 1951 r., gdy został aresztowany. W tym czasie pan Gajewski zaczął naukę w szkole średniej w Lublinie. W dniu 2 lutego 1951r. na stancję, na której mieszkał przybyło dwóch uzbrojonych funkcjonariuszy. Jednym z nich był Jan Major. Stanisław został zabrany na przesłuchania na ulicę Krótką w Lublinie Przesłuchania odbywały się nocami. W celi było zimno, panowała wilgoć, ciemność. W jedzeniu pływało robactwo. Za posłanie służyły wilgotne deski. W czwartek przed świętami wielkanocnymi Jan Major wezwał pana Gajewskiego na przesłuchanie. Zaproponował mu podpisanie dokumentów, a w zamian za to obiecał przepustkę na święta do domu. Stanisław obiecał, że podpisze dokument, ale dopiero po powrocie z domu rodzinnego. Major się zgodził. Gajewski dwukrotnie natknął się na Majora podczas wizyty w rodzinnych stronach. Gdziekolwiek się udawał z wizytą czuł na sobie oddech Majora. Kiedy po świętach powrócił do szkoły, już pierwszego dnia czekali na niego dwaj funkcjonariusze. Jednym z nich był Major, który zagroził, że zastrzeli Stanisława jeśli ten zacznie uciekać. Pan Gajewski został ponownie aresztowany. Po pierwszych przesłuchaniach został przewieziony na ulicę Szopena 18. Panowały tam bardzo surowe warunki: zimno, wilgoć, wszy. Więźniowie byli zmuszani do mycia boso posadzki na korytarzu. Stanisław ze łzami w oczach wspomina, że w ciągu dwóch miesięcy pobytu na Szopena kilkanaście razy mył posadzkę. Najgorsze jednak były przesłuchania. Pan Gajewski wspomina, że był wtedy bity, kopany. Wielokrotnie wracał cały zakrwawiony do celi. Do dziś pozostał mu ślad po pęknięciu czaszki. Gdy ten sędziwy mężczyzna wspomina, co przeżył, z jakim upodleniem był traktowany -załamuje się i płacze.
Po pewnym czasie oprawcy przetransportowali skatowanego Gajewskiego na Zamek Lubelski. Początkowo trafił do szpitala, bo sądzono, że stracił wzrok. Po kilku dniach trafił do celi. Na jednym z przesłuchań przedstawiono mu akt oskarżenia. Obejmował on trzy artykuły: artykuł 86 – działalność w oddziale AK,
artykuł 4 – używanie broni w czasie działalności w AK,
artykuł 7 – szpiegostwo.
Za ostatnie oskarżenie groziła mu śmierć.
Matka Stanisława dzięki pomocy znajomej – pani Chęcińskiej, znalazła mu adwokata. Mecenas – Edmund Wlaźlacki na początku nie wzbudził zaufania Gajewskiego, który obawiał się, że jest on urzędnikiem UB. Dopiero, gdy adwokat pokazał swój dowód osobisty zyskał zaufanie Gajewskiego. Okazało się, że pan Wlaźlacki pochodzi z Urzędowa podobnie jak Gajewski.
Dzięki pomocy adwokata po trzech tygodniach opuścił on więzienie. Było to 13 sierpnia 1951r. Przez wiele kolejnych lat Gajewski uważany był za bandytę, złoczyńcę. Podobny los dotknął pozostałych żołnierzy niezłomnych. Dopiero od niedawna wraca pamięć o bohaterach komunistycznego podziemia. Kończąc pragnę podkreślić, że w naszej miejscowości i domu rodzinnym pamiętamy o zapomnianych, wyklętych żołnierzach. Każdego roku wspominamy ich 1 marca. W naszej szkole odbywają się okolicznościowe apele, przygotowujemy gazetki, oglądamy filmy. W kościele odprawiana jest Msza Święta w ich intencji. Spotykamy się także z żywymi świadkami historii takimi jak Stanisław Gajewski. My młodzi ludzie podziwiamy ich i słuchamy ich wspomnień.
Źródła:
1 )Stanisław Gajewski – wspomnienia ustne
Fotografie: zbiory rodzinne Stanisława Gajewskiego