Beata Koczwara
Wyróżnienie
Szkoła: Szkoła Podstawowa nr 2 im. Św. Jadwigi Królowej w Kaszowie
Klasa: VIII
Opiekun: Elżbieta Bator
Tytuł pracy: „Romuald Warakomski – legenda wileńskiej legalizacji”
Romuald Warakomski urodził się 1 września 1908r. w Wilnie. Razem z bratem Michałem studiował malarstwo na Uniwersytecie im. Stefana Batorego na Wydziale Sztuk Pięknych.
Po klęsce wrześniowej razem z bratem Michałem, wstąpił w szeregi konspiracji. Obaj stali się filarami Komórki Legalizacyjnej Sztabu Okręgu Wileńskiego AK, która sporządzała fałszywe dokumenty. Należało chronić oficerów i podoficerów przed uwięzieniem, ułatwiać im możliwość wyjazdu za granicę, a także ochraniać kadry tworzącego się wileńskiego podziemia oraz polską ludność cywilną. Struktura, w której fałszowali dokumenty nosiła kryptonim „Kuźnia”. Początkowo komórka legalizacyjna działała w kolegium ojców jezuitów założona przez kleryka Stanisława Kiałkę ps. Bolesław. Kiedy dla działalności potrzebna była pracownia cynkograficzna, lokale zaoferowali Warakomscy, którzy wynajmowali dwa niewielkie mieszkania. Wówczas komórka legalizacyjna podzieliła się na dwie placówki. Kuźnia zajmowała się sprawami technicznymi, a Gospoda organizacją pracy. Komórka bezpośrednio podlegała Komendantowi Okręgu. Papier pozyskiwano w księgarniach, a chemikalia w aptekach i szpitalach. ,,Kuźnia” była, zdaniem historyka Piotra Niwińskiego, najbardziej profesjonalną instytucją w Polskim Państwie Podziemnym. Uratowała wiele tysięcy ludzi, Polaków i Żydów, przed pewną śmiercią. Fałszerze z „Kuźni” wytworzyli ponad 85 tysięcy dokumentów, druków propagandowych i publikacji. Produkowali m.in. pieczątki, metryki urodzenia, zaświadczenia wojskowe. Jednym z tych, których ocaliły „lewe papiery” wileńskiej komórki, był ks. Michał Sopoćko, spowiednik s. Faustyny.
Ostatnim lokalem Kuźni była piwnica przy ul. Borowej 3 na Antokolu. Tam to 1 O sierpnia 1945 wytropiło ją i rozbiło NKWD. Moment ten Romuald Warakomski wspominał tak:
„Pamiętam osłupienie oficerów NKWD, którzy bodaj 10 sierpnia 1945 r. weszli do ostatniego lokalu Kuźni w piwnicy przy ul. Borowej 3
– Eto Kuźnia? – zapytał jeden z nich zwracając się do mnie.
– Kuźnia – odpowiedziałem.
Rozejrzał się z niedowierzaniem po ciasnej pracowni, spojrzał z zaciekawieniem na kilku młodych przemęczonych ludzi … a potem:
Toż wy zarzucili waszymi dokumentami całą Litwę i Białoruś!
Byliśmy gotowi jeszcze raz to zrobić, gdyby nie ten zamknięty już ciasno wokół nas pierścień”.
Jako jednemu z nielicznych członków wileńskiej legalizacji R. Warakomskiemu udało się przedostać do Warszawy. Wspomina, że tylko cud sprawił, że uniknął łapanki, którą w pociągu zorganizowało NKWD. Wcześniej w Warszawie był już jego brat Michał, który ze swoją współpracownicą starał się uruchomić sprawną maszynkę legalizacyjną, na wzór tej wileńskiej. „Hilary” współdziałał z nimi przez prawie dwa lata. Po tym, jak jego brat wyjechał do armii gen. Andersa, Romuald był czołową postacią legalizacji w Warszawie. W marcu 1947 roku „przeszedł do cywila”. W kolejnym miesiącu pod zmienionym nazwiskiem, jako Roman Wojnicz, zgłosił się do klasztoru na górce w Czernej koło Krakowa.
Przyjmując zakonny habit, otrzymał mnę Marian od Najświętszego Serca Jezusa. Skończył studia filozoficzno-teologiczne w Krakowie, a w 1953 roku przyjął święcenia kapłańskie. Współbracia zapamiętali dwie cechy, którymi się odznaczał: gorliwość i surowość. Mówiąc o przyczynach swojego powołania, wymieniał cudowne ocalenie w czasie podróży do Warszawy, które przypisuje Bożej Opatrzności. Cieszył się dużym szacunkiem jako rekolekcjonista. Przez trzy lata był magistrem nowicjatu, przez kolejne trzy lata był przeorem klasztoru w Krakowie. Gdy komunistyczna ubecja poznała jego historię, prześladowała go podwójnie, jako żołnierza i duchownego.
W roku 1957 został przeorem klasztoru w Krakowie. Fakt ten wzbudził czujność Urzędu Bezpieczeństwa Państwowego. Do tej pory Roman Wojnicz- o. Marian-według doniesień agentów – jako „człowiek starszy, cichy, pracowity”, nie zaprzątał uwagi funkcjonariuszy bezpieki. Teraz poddano go wzmożonej inwigilacji. Do tych działań funkcjonariusze bezpieki zaangażowali cennego informatora, karmelitę bosego ps. ,,Satyr”.
Romuald Warakomski był inwigilowany. Kontrolowano Jego korespondencję i podsłuchiwano go. Ruszyła sprawa o kryptonimie „Nieznany”. Funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa chcieli go pozyskać do współpracy, ale próba skończyła się dla bezpieki fiaskiem. Zakonnika zaczęto nękać psychicznie.
Po nieudanym werbunku zaczęto niszczyć Jego pozycję w klasztorze, starając się odsunąć go od jakiegokolwiek wpływu na życie zakonne. Dzięki intensywnej pracy operacyjnej (wykorzystanie agentów, szantaże, rozbijanie solidarności ludzkiej itp.) udało się nawet spowodować jego rezygnację z kapłaństwa. Przez kilka lat mieszkał i pracował w klasztorze w Czernej jako brat zakonny. W 1965 roku wrócił do czynnego bycia księdzem. Resztę życia mieszkał w klasztorze, mając status świeckiego.
Zmarł 20 czerwca 1986 r. w klasztorze w Czernej k. Krakowa.
Na nagrobku początkowo znajdował się prosty krzyż i równie prosty napis: ,,O. Marian”. Później karmelici dołożyli tabliczkę na murze, upamiętniającą jego działalność w AK.
Anna Kubajak w swojej pracy „Pod kontrolą służby bezpieczeństwa – lata powojenne” zwraca uwagę, że o ogromnej nieufności, jaką udało się wytworzyć między karmelitami, świadczy fakt, iż jeszcze wiele lat po jego śmierci można było usłyszeć, że w Czernej żył taki dziwak, który wszędzie widział agentów. Usprawiedliwiano go jednak tym, co przeżył w czasie wojny. Badaczka nie ma wątpliwości: „To jednak Warakomski miał rację. Nawet wtedy, gdy w zakonie już niewiele znaczył, SB interesowała się nim i pozostawał pod jej stałym nadzorem”.
Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill podczas przemówienia w brytyjskiej Izbie Gmin o pilotach walczących w bitwie o Anglię powiedział: Never in the field of human conflict was so much owed by s omany to so few co znaczy „Nigdy w dziejach wojen, tak liczni nie zawdzięczali tak wiele tak nielicznym”. Uważam, że słowa te można odnieść także do Romualda Warakomskiego i jego brata. To im – nielicznym, tak liczni zawdzięczali tak wiele czyli życie.
Źródła:
Romuald Warakomski ps. „Hilary” w: Miesięcznik „Orzeł Biały” Miesięcznik Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość nr 6 (318), czerwiec 2018 r.
http://www.tygodnik.lt/200838/bliska4.html
https:/ /anniakrajowazgorzelec.blogspot.com/2017 /08/legenda-wilenskiej-ak-faszerz-przeor-o.html https://www.gosc.pl/doc/2531693 .Konspirator-fałszerz-zakonnik