Amelia Warżagolis
II miejsce
Szkoła: Szkoła Podstawowa nr 24 z Oddziałami Dwujęzycznymi im. 2 Korpusu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w Białymstoku
Klasa: V
Opiekun: –
Tytuł pracy: „Powrót do przeszłości”
Obudziłam się jak każdego ranka o 7.00. Poszłam zrobić śniadanie i zajrzałam do pokoju brata, sprawdzając czy już się obudził. Była sobota, a mi zostało już niewiele czasu do wykonania projektu z historii. „Żołnierze Wyklęci-Bohaterowie Niezłomni” to temat pracy.
– Co mnie podkusiło, żeby brać w tym konkursie udział? Przez moment zadałam sobie w myślach to pytanie. Zupełnie nie miałam pomysłu od czego zacząć. Od niechcenia włączyłam komputer i postanowiłam poszukać potrzebnych informacji.
– II Wojna Światowa! To nie będzie przyjemna praca, pomyślałam. To raczej przygnębiające. Przez kolejne strony przewijały mi się losy poszczególnych żołnierzy którzy niestrudzenie walczyli przeciwko sowieckiej okupacji i narzuconej przez Moskwę władzy komunistycznej. Przez zwalczający ich reżim nazwani byli „bandytami” i „faszystami”. Wytrwale walczyli i umierali na wojnie, broniąc się przed Niemcami i Sowietami. Wielu z nich przystąpiło do struktur konspiracyjnych w czasie okupacji niemieckiej. Wówczas składali przysięgę na wierność Rzeczypospolitej, a wartości „Bóg, Honor, Ojczyzna” niezłomnie bronili do końca. Wśród wielu nazwisk żołnierzy, zauważyłam że, posługiwali się oni pseudonimami. „Żelazny”, „Sokół Leśny”, „Stefan”, „Jastrząb”, „Orlik”, „Żuk”, „Lech”, „Inka”.
– Inka? Wydawało mi się że już gdzieś słyszałam to imię. Bynajmniej, nie było to skojarzenie z kawą Inką, którą czasami pije moja mama.
– Wiem! Słyszałam o „Ince” w szkole na lekcji historii. I już wtedy zaciekawiła mnie jej historia życia. Danuta Siedzikówna, tak naprawdę nazywała się „Inka”, bohaterka mojej pracy.
Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928r we wsi Guszczewina w powiecie bielskim na Podlasiu. Była młodą i pogodną dziewczyną. Jej ojciec był leśniczym. Matka, Eugenia z Tymińskich. Danuta urodziła się jako druga córka. Miała jeszcze dwie siostry. Starszą Wiesławę i młodszą Irenę. Cała rodzina mieszkała w leśniczówce Olchówka koło Narewki. Dziewczynki uczyły się w szkole powszechnej w Narewce. Dzięki rodzicom i dziadkom, ważną rolę w domu odgrywały zawsze tradycje patriotyczne.
Pod koniec II wojny światowej jako polska patriotka została aresztowana przez rosyjską organizację zwaną NKWD. Celem tej organizacji było umacnianie władzy komunistycznej, NKWD stosowało przy tym przymus i terror. NKWD wiele złego uczyniło Polakom. Całe szczęście dla „Inki” z niewoli uwolnili ją polscy partyzanci, do których później się przyłączyła. Danuta i jej siostra Wiesława wstąpiły w grudniu 1943 r do Armii Krajowej. Kilka miesięcy później odbyły kurs na sanitariuszki by uzyskać przeszkolenie medyczne. „Inka” opatrywała rannych, nawet wrogom niosła pomoc. Działała będąc sanitariuszką w ramach 4. szwadronu odtworzonej na Białostocczyźnie 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, a w 1946 roku służyła w 1 szwadronie Brygady, który to podejmował działania na Pomorzu.
Zakończenie II Wojny Światowej nie wpłynęło na jej działalność podziemną. Została aresztowana przez UB w Gdańsku. Podczas śledztwa Inka została poddlllla torturom i poniżana. Mimo tego Inka nie zdradziła swoich towarzyszy broni, dochowując wierności ideom niepodległościowym. Ta bohaterska dziewczyna została schwytana przez komunistów i skazana na okrutną karę, komuniści fałszywie ją oskarżali o rzeczy, których nigdy nie zrobiła. Do ostatnich swoich dni zachowywała się tak jak trzeba.
Co za dziewczyna! Pomyślałam. Chciałabym mieć chociaż odrobinę jej odwagi. Pomyślałam, że bardzo chciałabym ją poznać, ale to niemożliwe, przecież zginęła 76 lat temu. Pozostało mi szukanie dalszych informacji na jej temat.
Dobiegała godzina 12, i mój pies Piksel domagał się spaceru. Postanowiłam zrobić sobie przerwę i wyjść z nim na spacer do parku, na ulicy Wierzbowej. Ubrałam się i wyszłam z domu. Ciągle zaciekawiona historią życia „Inki”, rozmyślałam jak niebezpieczne historie przeżywała w swoim krótkim życiu. W parku usiadłam na chwilę na ławce. Piksel biegał po łące i cieszył się swobodą. A ja siedziałam i myślałam. Gdybym mogła się cofnąć w czasie do 1946 r mogłabym porozmawiać z Inką. Nagle zerwał się wiatr i nadciągnęły ogromne czarne chmury. Jak to możliwe pomyślałam? Przecież jeszcze chwilkę wcześniej świeciło piękne słońce. Nie miałam nawet parasola. Ale i ten, na nic by się zdał przy takich warunkach pogodowych. Przy pobliskim drzewie zobaczyłam wiewiórkę która schowała się do małej dziupli. Ona to ma szczęście, pomyślałam.
– A co ze mną? Przemoknę do suchej nitki. Muszę się gdzieś schować! Tylko gdzie? I w tym momencie ktoś rzucił we mnie szyszką. Gdy zaczęłam się rozglądać kto to zrobił, zobaczyłam pod dziuplą wiewiórki większy otwór w drzewie.
– Zmieszczę się tutaj! I przeczekam tą ulewę. Wołałam też Piksla, ale nie reagował na moją komendę. Chyba się przestraszył i sam pobiegł do domu. Wciskałam się w środek tej dziupli co raz bardziej, usiłując schować się przed co raz to silniejszą ulewą. Zrobiło się bardzo ciemno. Zamknęłam oczy i w bezruchu czekałam, kiedy to się skończy.
– Tchórz! Pomyślałam sama o sobie. „Inka” na pewno nie bałaby się wiatru i ulewy.
To co się później wydarzyło było nieprawdopodobne. Otworzyłam oczy i znalazłam się w zupełnie innym miejscu.
– Czy ja śnię? Tuż obok mnie siedziała dziewczyna, wyglądała na 16-17 lat.
– Gdzie ja jestem? Zapytałam.
– Kim jesteś?
Dziewczyna uśmiechnęła się i odpowiedziała.
– Nazywam się Danusia Siedzikówna, ale mów do mnie „Inka”. Jesteśmy w kryjówce Armii Krajowej. Jest rok 1946.
To był dla mnie szok, przecież to niemożliwe przenieść się o 76 lat wstecz.
– A ty jak się nazywasz? Zapytała. Powiedziałam prawdę, że nazywam się Amelia Warżagolis. Dla przyjaciół „Ari”
– Skąd jesteś Ari? Zapytała „Inka” Nigdy cię tu wcześniej nie widziałam.
Zastanowiłam się przez chwilę co jej odpowiedzieć. Przecież nie mogę jej powiedzieć że cofnęłam się w czasie o 76 lat! Próbowałam sobie przypomnieć wszystkie informacje o „Ince” i II wojnie światowej które już przeczytałam. Ale nic nie przychodziło mi do głowy. Postanowiłam skłamać.
– Nie wiem. Bardzo boli mnie głowa.
– Nie martw się, powiedziała Inka. Zaprowadzę cię do naszego szpitala.
I poszłam za nią.
Cały obóz był bardzo ponury i ciemny. Weszłyśmy do ciemnego zielonego namiotu. Namiot był ogromny, było w nim pełno łóżek, na których leżeli ciężko ranni żołnierze. Inka poprosiła mnie, żebym usiadła na krześle obok jednego z rannych żołnierzy. Powiedziała że za chwilę wróci. Nieśmiało rozejrzałam się po namiocie, usłyszałam cichy szept jednego z pacjentów. – Wody, wody poproszę.
Zerwałam się z krzesełka i czym prędzej spełniłam prośbę potrzebującego. Od razu zauważyłam wdzięczność w oczach chorego, który gestem dłoni, wskazał mi miejsce żebym ponownie usiadła.
– Dziękuję że mi pomogłaś.
– Ale ja tylko podałam panu wodę.
– Ocaliłaś mi życie Inko!
– Nie, pan mnie z kimś pomylił, ja jestem Ari, Inka zaraz wróci.
– Jestem milicjantem. Powiedział chory pacjent.
Przypomniało mi się że czytałam w Internecie, że „Ince” zarzucono członkostwo w nielegalnej organizacji, nielegalne posiadanie broni, udział w napadach na funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej i UB, a także podżeganie do ich zabicia. I że jeden z milicjantów powiedział, że „Inka” udzieliła mu pierwszej pomocy, kiedy został ranny. I ja właśnie poznałam tego milicjanta. Wszystko co przeczytałam było prawdą. Później przyszła Inka z inną sanitariuszką która mnie zbadała.
– To Amelia Warżagolis „Ari”, nie pamięta skąd przybyła i boli ją głowa.
– Jak poczuję się lepiej, zabierz ją do majora Łupaszki. Powiedziała pielęgniarka.
– Poznam „Łupaszkę?” – zapytałam.
– Tak! Odpowiedziała sanitariuszka.
Major Zygmunt Szendzielarz – dowódca 5 Brygady Wileńskiej AK. To jeden z najwybitniejszych dowódców partyzanckich polskiego podziemia niepodległościowego. Uczestniczył w wojnie obronnej w 1939r. Najpierw walczył z Niemcami, którzy okupowali naszą Ojczyznę, a później gdy Armia Czerwona wkroczyła na tereny Polski, bronił niepodległości kraju przed komunistami. Komunistycznym funkcjonariuszom udało się go złapać. Został fałszywie oskarżony i skazany przez komunistyczny sąd na najwyższą z możliwych kar. Po jego śmierci, komuniści kłamali na jego temat, przedstawiając go jako bandytę.
Prezydent Lech Kaczyński odznaczył go w 2007 roku Orderem Odrodzenia Polski.
– I ja mam go zaraz poznać? Niesamowite.
– Idziemy!
Trochę obawiałam się tego spotkania. Ale nie miałam wyjścia, mogłam jedynie za nią pójść. Weszłyśmy do oddalonego namiotu. W środku było mnóstwo półek z książkami, biurko przy którym jak myślę siedział „Łupaszko”, dywan w paski i dwa krzesła na których usiadłam razem z Inką.
– Inko kogo tu przyprowadziłaś?
– To Ari. -Odpowiedziała Inka.
– Więc skąd przybyłaś Ari? Czy jesteś szpiegiem?-Zapytał mnie.
– Nie! Nie jestem szpiegiem! -Odpowiedziałam.
– Nie możemy mieć pewności, że nie jest szpiegiem. Ale zostań. Przyda się każda para rąk. Mamy wielu rannych.
W głowie kłębiło mi się mnóstwo myśli. Może powinnam ich ostrzec przez niebezpieczeństwem które na nich czyha? Ale czy powinnam ingerować w bieg historii? Czy powinnam mówić tej ślicznej dziewczynie że niebawem czeka ją śmierć? Nie mogę. Nie potrafię. To byłoby zbyt bolesne i dla niej i dla mnie.
W tym momencie po raz pierwszy zaczęłam się zastanawiać, kiedy i czy kiedykolwiek wrócę do domu? Przecież spotkałam Inkę i mogłam z nią porozmawiać. Moje marzenie się spełniło. O co mogłabym ją jeszcze zapytać? Wiedziałam co się za chwilę ma wydarzyć.
Zauważyłam że „Inka” uśmiecha się do mnie, jest spokojna.
– „Inko”, czy chcesz mi coś powiedzieć?
– Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba. Jest mi smutno, że muszę umierać”.
Jest 28 sierpnia 1946 roku. Środa. Dziś „Inka” zostanie rozstrzelana. A ja teraz jestem razem z nią. Co mogłam jej teraz powiedzieć? Że wszystko będzie dobrze? Przecież nie będzie, ona wie to doskonale, tak samo jak ja.
Zostałam świadkiem aresztowania. Poprowadzono nas do piwnicy więzienia przy ulicy Kurkowej w Gdańsku. Wnęka z nieotynkowanej cegły. Pod ścianą, przy słupkach, stoją: niespełna osiemnastoletnia sanitariuszka „Inka” i czterdziestodwuletni podporucznik Feliks Selmanowicz „Zagończyk”. Przed nimi zgraja młodych ubeków i komunistyczny prokurator. Pada rozkaz: ,,Po zdrajcach narodu polskiego – ognia!”. Zanim jednak huk strzałów ogłuszył zebranych, z gardeł skazańców pełnym głosem wydobył się krzyk: ,,Niech żyje Polska!”. W kierunku żołnierzy majora, „Łupaszki” dziesięciu funkcjonariuszy UB wystrzeliło z pepesz po dziesięć razy. I chociaż te strzały padły z odległości kilku kroków, żaden z nich nie okazał się dla skazanych śmiertelny. „Inka” i ,,Zagończyk” osunęli się na posadzkę. Widząc, że żołnierze świadomie chybili, dowodzący plutonem wyszarpał gwałtownie pistolet z kabury i sam podszedł do więźniów.
– „Niech żyje „Łupaszko” – zdążyła jeszcze krzyknąć „Inka”.
Dwa strzały z przyłożenia w głowę – ulubiona forma uśmiercania przez zbrodniarzy UB – zakończyły życie polskich żołnierzy.
Wzdrygnęłam. Nieśmiało otworzyłam oczy i obudziłam się w swoim łóżku cała zlana potem. Jeszcze chwilę to trwało, kiedy zdałam sobie sprawę że to był tylko sen. Bardzo realny sen.
„Inka” była taka spokojna Tak jakby wiedziała, że pamięć o tym co robiła i kim była, zostanie zapamiętana.
Jestem w domu! Włączyłam komputer. Czas napisać pracę.
Czy to nie dziwne, że właśnie dziś przyśniła mi się „Inka”? Mam nadzieję, że uda mi się napisać dobrą pracę.
Bibliografia
http://polska-zbrojna.pl/home/artic1eshow/20323?t=Niech-zyje-pamiec-niezlomnych-#
https ://historia.wprost.pl/ I 03 567 51 /bohaterska-smierc-inki-danuta-siedzikowna-zostala-zadenuncjowana-przezkolezanke.html
https://muzhp.pl/pl/e/1785/wyrok-smierci-na-danucie-siedzikownie-ps-inka
https://podziemiezbro jne. ipn.gov. p 1/zol/biogramy/inka/okupacja/ 88713, Oku pac ja.html
https://radiowarszawa.com.pl/71-rocznica-zamordowania-inki-i-zagonczyka/
„Żołnierze wyklęci” antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944r- Materiał edukacyjny dla szkół; G. Wąsowski i L. Żebrowski, wyd. 1999