Martyna Wilczek
II miejsce
Szkoła: Gimnazjum nr 2 im. Kazimierza Przerwy-Tetmajera
Klasa: III
Opiekun: Adam Błaszczyk
Tytuł pracy: „Od »Wiatra« do »Smaka« – jak bijali dwaj górale »Ogniowcy«”
Narodowy Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych” – to święto pamięci o tych najbardziej „wyklętych” i bardziej znanych światu jak dowódca akcji harcerzy Szarych Szeregów gen. August Fieldorf „Nil” , „ochotnik do Auschwitz” rtm. Witold Pilecki „Witold” czy ginący właśnie 1 marca 1951 r. z medalikiem Matki Boskiej w zębach Łukasz Ciepliński „Pług”. Także tych wielkich, choć działających w skali lokalnej, ale już dziś o sławie i legendzie wykraczającej poza region; jak Józef Kuraś „Ogień” czy ostatni żołnierz wolnej Polski – w 1963 r. bestialsko zamordowany przez komunistów Józef Franczak „Lalek”. Czy w dzisiejszych czasach Żołnierze Wyklęci mają jakieś znaczenie dla historii Polski, Podhala i mnie osobiście ? I czy w drugiej dekadzie XXI wieku pamiętamy o tym ? Może niektórzy ludzie pamiętają, ponieważ zajmują się tą historią , ale kiedy zapytać przypadkowego przechodnia: – Kim byli Żołnierze Wyklęci ? – to mogę się założyć, że w 90 % usłyszymy w odpowiedzi : „ Nie wiem”. Albo też tak jak u mnie na Podhalu : „ To przecież byli bandziory…”
Jestem uczennicą III klasy Gimnazjum im. Kazimierza Przerwy-Tetmajera w Ludźmierzu, wsi z sanktuarium z gotycką, święta figurą Gaździny Podhala, położonym u podnóża Gorców, nad brzegami Czarnego Dunajca i Lepietnicy . Jestem prawnuczką Konfederata – Ogniowca . Nic dziwnego, że z czasem zafascynowała mnie historia partyzantów dowodzonych przez „naskiego” harnasia – Józefa Kurasia . Takiego drugiego Janosika , jak go określał jego proboszcz ks. Dewera. Tematem, który został tu przeze mnie opisany są losy i pamięć ostatnich żołnierzy walczących o niepodległość i suwerenność Polski po II wojnie światowej/1945-47/ Dzieje zapomniane, które okupujący nasz kraj Sowieci chcieli wymazać i puścić w zapomnienie, by upodlić dumny Naród i by nikomu nie przyszło do głowy czerpać wzorców z bohaterów tamtych dni… Żołnierzami Wyklętymi nazywa się polskich żołnierzy podziemia antykomunistycznego walczącego po wojnie przeciwko sowietom oraz polskim zdrajcom z nimi współpracującym. Przez cały okres PRL, ale także niektóre środowiska i dziś, próbowano zatrzeć w pamięci obraz tych ludzi lub zrobić z nich w oczach społeczeństwa pospolitych bandytów mordujących rodaków. Dopiero od niedawna prawda o ich walkach z okupantami – niemieckim i sowieckim – wychodzi na światło dzienne. Historia Żołnierzy Wyklętych działa się w każdym zakątku Polski. A ich losy powinny być szczególnie ważne dla młodzieży. W większości bowiem byli to ludzie młodzi, dowódcy polowi mieli po dwadzieścia kilka lat, a żołnierze kilkunastoletni nie stanowili wyjątku . Pokazywali oni, że w sytuacjach ekstremalnych warto jest wyznaczać pewne standardy postaw. Dlatego, że działali na Podhalu, walczyli o dobrą sprawę dla nas, na tej ziemi walczyli o wyzwolenie Polaków spod niemieckiej a potem drugiej okupacji. Stawiali opór i bunt przez tworzenie zakonspirowanych organizacji , konspiracji, zgrupowań. Kiedyś uczestniczyłam w rozmowie z moimi znajomymi, w której kolega zapytał się czemu właśnie czuję się związana z Żołnierzami Wyklętymi a on słyszał, że przecież to byli „bandyci”!? Wytłumaczyłam mu, że Ja będąc prawnuczką partyzanta „Wiatra” wywodzę się z góralskiego rodu Sralów , który walczył podczas wojny i po wojnie z okupantami. I że to moja Historia. Historia waksmundzkich Sralów co na gorczańskich polanach – Sralówkach, Cyrwusówkach, Tomusiowej, Kasieckowej,Wachowej, Drozdzowej i wielu innych wypasali kierdle owiec, historia bacówek , w których palili watry i pucyli oscypki. To historia z kapliczek gorczańskich , jak ta na Styrku nad Waksmundem, przy której wchodząc w szeregi tajnej organizacji przysięgali „na Orła i na Krzyż / na dwa kolory te najświętsze w Polsce barwy…” /jak śpiewa dziś na naszych rajdach pan Andrzej Kołakowski/ Historia od „Wiatra” do „Smaka”…
Dla tradycji walczącego Podhala i jednocześnie dla tradycji w mojej rodzinie ogromne znaczenie odgrywa Konfederacja Tatrzańska na czele z Placówką Naczelną w Nowym Targu z Augustynem Suskim, Tadeuszem Popkiem i Jadwigą Apostoł. Powstała w maju 1941 r. jako odpowiedź na zdradę – plamę na góralskim honorze – goralenvolk. Wtedy narodziła się koncepcja walki Podhala i utworzenia Dywizji Górskiej w Konspiracji Jej pomysłodawcą był mjr Edward Gött – Getyński „Sosnowski”, który dołączył do Placówki Naczelnej KT.
Mój pradziadek Franciszek Sral „WIATR” był w placówce Konfederacji Tatrzańskiej w Waksmundzie i w gorczańskim oddziale z „Orłem”-„Ogniem”. Ale nie jest Żołnierzem Wyklętym, ponieważ wraz z Władysławem Bemem „Szpakiem” zginął na Czerwonym Groniu 28 grudnia 1943 r. podczas niemieckiej obławy. Mój dziadek Jasiek opowiadał, że jego ojciec Franek – urodzony w 1902 r. – miał dwa pseudonimy: „Lis” i „Wiatr” :
<<„Lis” wzięło się z tego, że był taki chytry i obeznany z przyrodą ; ciągle wszystkim tłumaczył, że jest tak a tak a nie inaczej a inni mu mówili wtedy: – Nie gadaj głupot boś chytry jak lis .A ze względu na to, że tłumaczył sny – oj bo może się stać to i tamto – to gadali mu: – Hej, bo to mówisz jakieś głupstwa, mówisz co ci ino wiatr na język przyniesie ! – i z tego tytułu został „Wiatrem”. Wołali też na niego „Judka”, to jeszcze sprzed wojny, bo grał rolę Żyda w jasełkach po wsi. Stąd i poszło , że bacówka na Polanie „Judkowej”. Latem 1943 Niemcy z konfidentami zrobili nalot na Waksmund , bo chcieli zlikwidować konspirację w zarodku. Napadli więc na dom Kurasiów gdzie siedzieli jego ojciec i żona z synkiem . Tam synka, żonę, i ojca zastrzelili i podpalili dom.>>
To właśnie wtedy „Orzeł” stał się „Ogniem”. Dziadek mówił też , że ojciec zginął, ponieważ narastał konflikt pomiędzy „Zawiszą” a „Ogniem”, konflikt ten który doprowadził do tragicznego końca OP „WILK”. Przez atak Niemców zginął wtenczas Władysław Bem „ Szpak”, był on chory na zapalenie stawów, nie mógł uciekać i wysadził się granatem … A było to tak:
<<28 grudnia 1943 w czasie niemieckiej obławy partyzanci uciekali z ziemianki. Obława poszła dlatego, że jeden z waksmundzianów „Chudy” zszedł po bimber i wydał, że zostało w obozie tylko 12 ludzi. Ojciec uciekał a osłaniał ich stryk „Smak” – Józef Sral. Konfident, Siuta z Ludźmierza miał broń i prowadził Niemców. Poznał ojca i poszedł za nim. Ojciec był ranny w nogę, miał granaty, wyrwało mu bok i tak zginął. Był też tam ranny partyzant „Szpak”, który kazał sobie przyciągnąć skrzynkę granatów i został tam w obozie póki Niemcy nie podpalili ziemianki. Jego partyzanci znaleźli a ciała ojca nie znaleziono . Znalazł je dopiero w maju 1944 pasterz z Ostrowska. Kiedy po wojnie komendantem MO w Ludźmierzu był „Potrzask” to rozmawiał z moją mamą o działalności Siuty jako konfidenta. Zaszli do niego, znaleźli dwa pistolety i długą broń.>>
Drugą postacią, która wiąże mnie z historią Wyklętych jest brat pradziadka Franciszka Srala „Wiatra” .To Józef Sral „Smak” – najstarszy z Ogniowców , wytrwał w walce i oporze do tragicznego końca w lutym 1947 r. Józef Sral „SMAK” urodzony jeszcze w XIX wieku bo 20 grudnia 1898 r. w Waksmundzie zginął 18 lutego 1947 r. na Wspólnych Młakach pod Kudłoniem w Gorcach. Jeszcze w czasie I wojny w 1916 r. był w szeregach Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego. Po rozbiciu KT wraz z „Ogniem” walczy w OP AK „WILK”. Latem 1943 r. por. Władysław Szczypka „Lech”, utworzył zgrupowanie partyzanckie, które otrzymało później kryptonim „Wilk”. Na jego bazę wybrano polanę Stawieniec. Stanowisko dowódcy „Wilka” po „Lechu” objął por. Krystyn Więckowski „Zawisza”. Konflikt, który narastać zaczął pomiędzy przedwojennym oficerem „Zawiszą” a ludowcem „Ogniem” doprowadził do tragicznego w skutkach rozłamu grupy w grudniu 1943 r. Wiosną , w kwietniu 1945 r. kiedy , jak mówią słowa piosenki, wykorzystane w repertuarze zespołu Andrzeja Dziubka „De Press” :„Idzie w bój Ognia brać / idzie bezpiekę prać ! „Smak” staje u boku „Ognia” i wchodzi w skład Grupy Ochrony Sztabu Zgrupowania Partyzanckiego „Błyskawica”. Jako kombatant I Wojny Światowej – były żołnierz Legionów Polskich był najstarszym /i wiekiem i doświadczeniem/. Atak zginął na Wspólnych Młakach od polskiej kuli… Wieczorem 17 lutego 1947 r. 100-osobowy oddział KBW udał się do Ostrowska. Około godz. 20 poszli po agenta “Śmiałego” by poprowadził obławę na obóz „Ognia” w Gorcach. Rankiem 18 lutego wartę w obozie od godz. 6 mieli pełnić “Brzoza” i “Sęk”. Tego ranka wartę wystawiono jednak godzinę wcześniej. Wartownicy zauważyli wroga około godziny 5.30, wystrzelili rakietę w celu oświetlenia terenu, oddali strzał w kierunku napastników. Rozkaz “Ognia” brzmiał, że mają opuścić obóz. Oddział KBW nie ścigał partyzantów, gdyż byli za bardzo zmęczeni po kilkugodzinnym marszu. Żołnierze wracający z obławy w drodze powrotnej natknęli się na “Smaka”, który wracał do obozu. Zaskoczony i samotny nie miał szans , zginął w walce.
Jest jedna różnica między „Wiatrem” a „Smakiem” a mianowicie jest to że „Wiatr” zginął za pierwszego okupanta – niemieckiego, przeciwko któremu walczyli prawie wszyscy. „Smak” zginął za drugiego okupanta –sowieckiego. Dlaczego Oni zginęli nie z tej samej ręki? Dlatego , że komunizm, przyszedł z armią sowiecką ze wschodu, od 1944. Umocnił się w Polsce po styczniu 1947 gdy wybory zostały sfałszowane przez aparat policyjny (Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego) podporządkowany PPR – „płatnym pachołkom Rosji”. Walka przeciwko nim była/jest kontrowersyjna, wątpliwa, podejrzana do dziś. Może dlatego dziś młodzież pyta: a czemu „wyklęci? Czy dlatego że ciąży na nich jakaś klątwa? To właśnie jest ta niewiedza.. Dlaczego wyklęci? Bo tak traktowało ich komunistyczne państwo, które nie chciało się przyznać do nich i nazywało ich zaplutymi karłami reakcji. Pogardzało nimi, zakłamywało ich walkę, oskarżając o wszelkie możliwe zbrodnie, tuszując tym popełnione przez własne komunistyczne oddziały. Odwołując się do II wojny światowej komuniści przypisywali im rzekome kontakty z Niemcami, a nawet samym gestapo. Chcieli w ten sposób zohydzić ich w oczach społeczeństwa. I z przykrością trzeba stwierdzić, że przez lata nachalnej propagandy udało się im to zrobić.
O tych dwóch okupacjach opowiada kronika waksmundzkiego proboszcza. Ksiądz Józef Dewera (ur.10.03.1911 – zm.29.05.1977r.) w swoich wspomnieniach opowiada o „bandziorach” czyli o partyzantach pod dowództwem „Ognia”. Dopóki władza komunistyczna w powiecie nie była silna, partyzanci, których nazywa „bandziorami” śmiało „grasowali” po wsiach. Kto naraził się władzy to szedł w góry i tak stworzył się spory oddział. W górach „Ogień’ miał obozowisko nad Ostrowskiem i tam czuł się pewnie. Tych którzy donosili na bezpiekę rozstrzeliwał. Czas taki trwał do ujęcia „Ognia”, a nawet później do lata 1948r. kiedy to zlikwidowano w górach resztki „bandziorów”. Według księdza to nikt z mieszkańców okolicznych wsi nie pochwalał „Ognia” od czasu pójścia drugi raz w góry:
<<Na ogół ludzie znowu byli między kowadłem a młotem, bo „Ogień” nacierał na ludzi by terrorem ludzi przerażać, a UB z drugiej strony/…/Ogień był głośny na Podhalu i robił „fanfary” na co ludzie stojący na boku patrzyli się z zastanowieniem do czego to doprowadziło>>
Z jednej strony ich krytykuje ale nie potępia , a z drugiej chwali miotając się między stronami konfliktu „bratobójczego” : „ W pewnej chwili znowu brat na brata donosi na UB i walczą ze sobą” Gdy czytałam wspomnienia księdza nasunęło mi się pytanie dlaczego byli ludzie , którzy bali się chłopców z gór od „Ognia”? Może dlatego, że ci mieli broń? I dlaczego działo się tak, że niektórzy partyzanci byli tak zdeterminowani? Zaszczuci? żeby zabijać z zimna krwią? Myślę że Ogień myślał, że robi dobrze, ponieważ broni słusznej sprawy i mówił sobie, że nie spocznie póki to co przyszło ze wschodu upadnie.
Władza UB nie była jeszcze dość silna, by stawić czoło grupie „Ognia” i stąd taki śmiały występ jak ślub 21.IV.1946r. w Ostrowsku:
<<…W fosach po obu stronach drogi leżały karabiny maszynowe z obsługą, która salutuje i wpuszcza nas. Ludzi pełen kościół jak na odpuście. Wchodzimy do zakrystii. „Ogień” prosi: ”Księże proboszczu, proszę o ślub. Odpowiadam : są pewne formalności … na to mi mówi: ja bardzo proszę, bo ksiądz proboszcz mi może dać ślub i ja bardzo proszę… Ślub odbył się z wielką pompą. „Ogień” przychodzi do zakrystii i mówi mi „Gdy księdza będą pytać, proszę powiedzieć jak było”, potem pojechał na wesele. We wtorek rano, przyjechało ciężarowe auto z żołnierzami i otoczyło plebanię. Przychodzę z kościoła i pytają się mnie czy ja dawałem ślub „Ogniowi” , powiadają mi żebym się zgłosił jeszcze dziś na UB w Nowym Targu. Zgłosiłem się na UB w rynku, była godzina 11-sta. Po chwili przychodzi dość młody i szczupły pan i pyta się czy dawałem ślub „Ogniowi” odpowiedziałem: „Tak” on mi na to „Proszę księdza jestem prawnikiem prawo kościelne znam i mówię że ślub, który ksiądz dał jest nie ważny.” Na to odpowiadam „ Wobec władzy świeckiej ślub kościelny jest nie ważny, bo od tego roku śluby kościelne nie są uznawane tylko śluby świeckie”. Po dłuższej chwili wrócił i pyta się tego samego ale już zupełnie innym tonem/…/ Miałem też dochodzenie, że współpracuje z górami i odprawiam Mszę święte za partyzantów>>
Zwracam uwagę na informacje, że na ślub „Ognia” była zaproszona bezpieka i nie zareagowała! Gdyby zareagowali, to ponieważ tam było wielu partyzantów – nie mieli by najmniejszych szans na to, żeby „Ognia” pojmać. Zginęliby na miejscu zastrzeleni przez tych których nazywali „bandziorami”. Czytając te wspomnienia zastanawiam się nad jednym ile musiał mieć ksiądz Dewera odwagi, żeby dać ślub „Ogniowi”? Może powiedział sobie: Przecież znam Ognia to nic nie zrobi albo jak Bóg tego chce to tak będzie. Jestem bardzo ciekawa skąd ksiądz brał tą siłę i spokój podczas gdy przeszukiwali plebanie i gdy był na przesłuchiwaniu? Czy my na miejscu proboszcza mielibyśmy tyle odwagi? Czy potem znosilibyśmy te okrutne przesłuchiwania? Może niektórzy wytrzymaliby, ponieważ mieli by silną psychikę. Czy zachowalibyśmy się tak spokojnie jak ksiądz podczas rewizji i spokojnie tłumaczyli się na komendzie UB? Na kilka pytań na pewno nie odpowiemy, ponieważ musielibyśmy to po prostu przeżyć. Tak jak ksiądz w tamten czarny piątek w Ostrowsku:
<<Byłem naocznym świadkiem ujęcia „Ognia”. Było to w piątek 21 lutego 1947 roku, byłem na religii w szkole w Ostrowsku. 5 minut po godz. 11, zajechało auto ciężarowe i stanęło między szkołą a sklepem Niemcowej. Z auta wyskoczyli żołnierze około 40 i rozbiegło się między domy/…/ Gdy wynieśli „Ognia” do Niemcowej, poszedłem by go zaopatrzyć w ostatnie sakramenty, ale mnie nie dopuścili. W nocy zmarł w nowotarskim szpitalu. Cała akcja ujmowania „Ognia” trwała od 11-tej do około 13.30. Kuraś i Sral będąc ranni widząc ujęcie „Ognia” sami się zastrzelili. Tak się skończyła robota „Ognia”. Co jest z ciałem „Ognia”? Nie wiadomo. Tak skończył się drugi „Janosik” nie w legendzie, ale w czynach na Podhalu. Sam się skończył bo była to zdrada i podobno wiedzą kto go zdradził tylko nie wyjawili tego.>>
Często zadaje sobie pytanie: czy ich walka miała sens?
A jaki sens miało Powstanie Listopadowe czy Styczniowe, na którego legendzie wychowane było całe ówczesne pokolenie? Wówczas tradycje niepodległościowe, walka o Polskę, która trwała w latach 40tych ubiegłego już wieku to nie były puste słowa, gesty. Ci partyzanci, którzy opierali się komunistom, to byli ostatni powstańcy Podhala , które ich czynem dawało świadectwo oporu władzy nieludzkiej. Co motywowało ich do walki? Myślę, że dużą rolę odgrywała wyniesiona z domów i szkoły wiedza historyczna. To dzięki niej pamiętali, że uczestnicy Powstania Styczniowego- mimo że była ich garstka – odegrali znaczącą rolę w historii państwa polskiego, w efekcie czego w 1918 roku społeczeństwo przebudziło się do niepodległości. Dlatego ich liczebność i oczywista słabość w starciu ze Związkiem Sowieckim nie zniechęcała ich do walki.
Czy Żołnierze Wyklęci powinni być wzorcem do naśladowania ? Tak, ale niestety pamięć o ich walce za „Orła w koronie” czyli za Polskę Niepodległą z trudem przebija się pośród młodzieży. Wśród części starszego pokolenia uznawani są za zdrajców. Wywołują liczne spory, a nawet dąży się do ich zapomnienia i odrzucenia. Przecież to nasi rówieśnicy czyli 16-18latkowie byli już w konspiracjach , byli łącznikami przenosząc wiadomości z wioski do gór. Byli świadomi tego co robią , za co walczą i za co giną. Dziś chodzi o przypomnienie losów tych żołnierzy, których śladów jest pełno wokół nas. W mojej okolicy działają dwie grupy rekonstrukcyjne: „niemiecka” i „partyzancka”- „Ogniowcy”. Wraz z nimi, ja i mój młodszy brat Tomasz uczestniczymy w rajdach szlakami partyzantów- Żołnierzy Wyklętych i rekonstrukcjach. Bowiem jak śpiewa z nami wtenczas pan Andrzej Kołakowski: „Zgasł już Ogień ale pamięć o Nim wciąż się tli”
SPIS FOTOGRAFII:
„Na Podhalu pod Turbaczem Partyzancka wierzba płacze…”
Miejsca – postacie – wydarzenia;
- Kapliczka wybudowana w Gorcach przez mojego dziadka Jana Srala – Skowrońskiego, na Polanie Judkowej „Wiatra” w miejscu starej bacówki – miejsce konspiracji placówki Konfederacji Tatrzańskiej i schronienia partyzantów J.Kurasia „Orła”-„Ognia” w l.1941-46
- Mój pradziadek Franciszek Sral „WIATR” (po prawej),waksmundzki partyzant Konfederacji Tatrzańskiej i OP AK ”Wilk” ,wraz z nim 28.12.1943 r. na Czerwonym Groniu poległ Władysław Bem „Szpak”
- Autorka( po prawej) na Czerwonym Groniu w 69 rocznicę /grudzień 2012 r./ śmierci Pradziadka – Franciszka Srala „Wiatra”
- Rocznicowy wieniec na miejscu obozu OP AK „Wilk, z dołączoną fotografią syna poległego tu „Wiatra” : Jana Srala-Skowrońskiego
- Grób Franciszka Srala „Wiatra” w mogile zbiorowej partyzantów i ofiar pacyfikacji Waksmunda
- Mój dziadek Jan Sral-Skowroński / ur.16.05.1933 – zm. 02.08.2012r./, syn „Wiatra”
- Fotografia wojenna” , Józefa Srala „SMAKa” / + 1947/, jego syna Jana Srala ”Potrzaska i Stanisława Srala „Zimnego” /+1947/
- Obława UB-KBW na obóz mjr „Ognia” w lutym 1947, Wspólne Młaki, Gorce
- Miejsce obozu partyzanckiego Grupy Ochrony Sztabu ZP „Błyskawica” mjr „Ognia” na Wspólnych Młakach pod Kudłoniem w Gorcach. Miejsce śmierci Józefa Srala „Smaka” / + 18.02.1947 r./ Widok współczesny
- Grób brata „Wiatra” – Legionisty i Ogniowca Józefa Srala „Smaka” w Waksmundzie, najstarszego z Żołnierzy Wyklętych mjr ”Ognia”
- Widok z Czerwonego Gronia – miejsca śmierci „Wiatra” /+1943/ na Kudłoń – miejsce śmierci „Smaka” / +1947/ „…zgasł już OGIEŃ Ale pamięć o NIM wciąż się tli” Andrzej Kołakowski, Epitafium dla majora „Ognia” Źródła – legenda – pamięć;
- Maszynopis kroniki proboszcza Waksmunda i Ostrowska księdza Józefa Dewery, który w Ostrowsku udzielał ślubu mjr „Ogniowi” i Czesławie Polaczyk „Sarence” w kwietniu 1946 r.
- Grób ks. Dewery w Chochołowie, autora wspomnień o wojnie na Podhalu i Żołnierzach Wyklętych zwanych tu wtedy „bandytami”, „bandziorami”… itp.
- Mogiła zbiorowa m.in. Żołnierzy Wyklętych 2 komp. Jana Kolasy „Powichra” ze ZP „Błyskawica” mjr „Ognia” poległych w walce z UB-KBW-NKWD w dolinie Starej Roboty w Tatrach w grudniu 1946 r. Cmentarz w Chochołowie
- Okładka „Przeglądu” z okazji obchodzonego po raz drugi w Polsce Dnia Pamięci ŻW 1 marca 2012- z tekstem o „bandytach”/!!!/ i ich „watażce” „Ogniu”
- Artykuł Zuzanny Kurtyki o pamięci Józefa Kurasia „Ognia” w 65 rocznicę Jego śmierci, Nasz Dziennik , luty 2012 r.
- Sztandar koła kombatantów AK i „Ogniowców” z Mszany,wraz z asystą GRH, na pogrzebie jednego z ostatnich ŻW Podhala Czesława Stolarczyka „Głuca”/+2012/
- Jeden z naszych / wraz z bratem Tomkiem/ pierwszych Rajdów Szlakami Walk o Niepodległość 1939-55 , Łysina w Beskidzie Wyspowym, wrzesień 2011
- Rekonstruktor GRH „Ogniowcy” z Waksmunda z wąsem jak „Smak” na Polanie Judkowej, Rajd Pamięci ŻW – w 97 rocznicę urodzin mjr ”Ognia”, Gorce, październik 2012
- Moja młodsza siostra Karolinka przed bacówką z rekonstruktorem z SRH 1 PSP AK / Limanowa, Polana Judkowa, Gorce, październik 2012
BIBLIOGRAFIA
Źródła
- Wywiad M. Wilczek z Dziadkiem Janem Sralem-Skowrońskim o Pradziadku, Ludźmierz , luty 2012, w zbiorach autorki
- Ks. Józef Dewera, Waksmund za czasów wojny i po wojnie, maszynopis w zbiorach biblioteki Gimnazjum w Ludźmierzu
Literatura
- Wokół legendy „Ognia”. Opór przeciw zniewoleniu Polska –Małopolska-Podhale 1945-1956. Materiały z ogólnopolskiej konferencji naukowej…, Nowy Targ 2008 / z tego tomu zdjęcia archiwalne żołnierzy „Ognia”/
- M. Korkuć, Józef Kuraś „Ogień”. Podhalańska wojna 1939-45, Kraków 2011
- J. Szczerkowski, „Ogień” król Podhala, Wrocław 2006
Artykuły prasowe
- Z. Kurtyka, Cień „Ognia”, Nasz dziennik z 29 lutego 2012
- L. Konarski, „Ogień” był bandytą, Przegląd z 4 marca 2012
Zdjęcia:
– archiwalne z tomu „Wokół legendy Ognia…”
– współczesne ze zbiorów GRH „Błyskawica” i GRH „Ogniowcy”